(rys. JrCasas / Shutterstock.com)
Coś dla koneserów plażowania bez stroju kąpielowego.
"Człowiek nie staje się naturystą. Po prostu taki się już rodzi" - mawiała Francoise sagan, ikona francuskiej wolności, w przeddzień obyczajowej rewolucji w latach 60. Niebawem w kurortach europejskich zaczęły królować minispódniczki, bikini, przepastne dekolty i ... naturyści. Zaraz po tym pojawił się największy wróg golasów - seks ! Echo rewolucji obyczajowej krąży już po całym świecie. Rozpala to wyobraźnię ludzi na zachodzie. Dociera również do krajowych purytanów i marzycieli.
Pierwsze piersi, które obiegły świat
W latach 50 z zagranicznych kurortów, rozprzestrzeniają się już wtedy plotki o szerzącej się goliźnie. Brigitte Bardot wschodząca seksbomba, paraduje po plaży w skąpym bikini na plaży w Cannes. Pouczana przez policjanta, że obowiązują tutaj kostiumy jednoczęściowe, wydyma charakterystycznie usta i pyta: - Którą część kostiumu mam zdjąć, gorę czy dół?. Simone Sylva francuska gwiazda jako pierwsza, niby przypadkowo, pozwala sfotografować się topless. Zdjęcie Roberta Mituma, które na owe czasy jest "prekursorskie" w krótkim czasie obiega Europę i Amerykę. Nic więc w tym dziwnego, że wszyscy Europejczycy marzą o Lazurowym Wybrzeżu. O iście bajkowym turkusie, a już zwłaszcza o tej konkretnej plaży pełnej powłóczystych spojrzeń i półnagich piękności. Plaży, na której lornetki jak rewolwery - wiecznie mają kogoś na celowniku.
Jest to fragment artykułu opublikowanego na stronach weekend.gazeta.pl opisujący rozwój naturyzmu w Europie w latach 50-tych do dnia dzisiejszego. Zapraszamy do przeczytania całego tekstu na stronie: Przejdź
|